Ta strona to nie tyle niezależny wpis blogowy, co zbiór informacji o różnych firmach powiązanych z branżą biotechnologiczną.

Kiedyś napisałem o Syngencie, potem poczytałem o Monsanto i włos mi się na głowie zjeżył. Dlatego poświęciłem im aż trzy wpisy.

Zbierając informacje, dowiedziałem się że te dwie firmy (i pewnie jeszcze niejedna z branży) dzielą między sobą podwykonawców. Żeby się nie dublować, sam też stworzyłem tę krótką notkę dzieloną przez różne wpisy.

Na chwilę obecną zebrałem tu organizacje, do których stron linkowała grupa trzech użytkowników z innego mojego wpisu, poświęconego internetowej dezinformacji. Nazwałem ich umownie „trójcą z YouTube’a”.

Spis treści

Przegląd podwykonawców

Istnieje kilka ogromnych firm zajmujących się produkcją środków chemicznych dla rolnictwa, takich jak pestycydy.

Wiele z tych firm ma też własne działy biotechnologiczne, tworzące między innymi rośliny GMO – odmiany uzyskane metodami inżynierii genetycznej. Jedną z najczęstszych modyfikacji jest nadanie im odporności na środki chemiczne. Nieraz sprzedają rośliny w zestawach z pestycydami.

Firmom zarzuca się różne rzeczy, takie jak szkodliwość ich produktów dla zdrowia, monopolizacja rynków, uzależnianie od siebie konsumentów.

Nie wnikam już w to, które zarzuty są słuszne. Ale faktem jest, że duża część działalności tych firm polega na kontrolowaniu narracji na swój temat. I walce z przepisami, które by ich ograniczały.

Do kontrolowania reputacji często wykorzystują cały parasol podwykonawców. Tutaj ich poznamy.

„Cebula deal” – American Council for Science and Health

Po raz pierwszy wspominałem o nich we wpisie na temat Syngenty – pierwszym dotykającym tematu branży rolniczej, kiedy jeszcze nie wiedziałem, jak głęboko sięga cała siatka.

ACSH przedstawia się jako niezależni naukowcy. W praktyce pojawiają się, kiedy jakiś koncern ma problem wizerunkowy i potrzeba kogoś, kto powie, że nauka jest po stronie firmy, a jej produkty są super.

W mailach zwracali się do pracowników Syngenty Dear Syngenta friends i dziękowali za hojne wsparcie finansowe.
Okazuje się, że z Monsanto również się lubili. Mamy wątek mailowy, w którym szef ACSH się do nich przymila, pytając czy w tym roku korporacja również skorzysta z ich usług:

Each and every day, we work hard to prove our worth to companies such as Monsanto

Patrząc po wewnętrznych firmowych mailach, w Monsanto nie do końca za nimi przepadali. Ale cenili sobie stosunek ceny do skuteczności:

I know that ACSH is a pain to work with (…)
They have PLENTY of warts- but:
You WILL NOT GET A BETTER VALUE FOR YOUR DOLLAR than ACSH

ACSH było mocno powiązane z pozostałymi sojusznikami Monsanto.

Genetic Literacy Project i Jon Entine

Zacznijmy od najkonkretniejszych konkretów – pieniądze od firm biotechnologicznych otrzymywali czasem wprost. Tu sto tysięcy od Bayera, za okres 2020-2021:

Screen pokazujący fragment rozliczenia podatkowego organizacji Science Literacy Project, pokazujący że otrzymali sto tysięcy dolarów od korporacji bayer

Źródło: sprawozdanie za 2020 rok.

I to rok po tym, jak koncern ogłosił w wywiadzie, że już z GLP oraz ACSH nie współpracuje. No cóż.

Współpraca sięga natomiast dość daleko w przeszłość. GLP udzielało się choćby przy okazji kontrowersji związanych z werdyktem IARC w 2015 roku.
Co więcej, w ówczesnej strategii Monsanto znajdowali się w rubryce Industry Partners. Przypisano im Poziom 2 (Tier 2), czyli tylko jeden niżej niż CropLife, oficjalna i nieskrywana grupa lobbystyczna.

A na czym ich działalność polegała? Ogólnie rzecz biorąc: publikują artykuły na temat szeroko pojętych GMO. Czasem biorą całkiem merytoryczne artykuły innych blogerów.

Nie zawsze wskazywali przy tym, że dany tekst jest przedrukiem, a nie czymś stworzonym specjalnie dla nich. Pewien zwolennik GMO skrytykował ich za użycie treści jego wpisu i zmianę nagłówka na sensacyjny, a przy tym niezgodny z jego własnymi intencjami.

Poza tym tworzą niemało artykułów własnych, w interesie branży biochemicznej. Nieraz wręcz stworzonych z inicjatywy ich firm PR-owych.

Przykładem jest sytuacja, gdy jeden z pracowników Monsanto dogadał się mailowo z ośmioma naukowcami. Mieli stworzyć artykuły, które zostaną potem opublikowane na pewnej stronie. Po przedstawieniu sprawy napisał, że „musi się teraz wycofać, żeby nie narazić pojektu”. Resztę prowadziła firma PR-owa, CMA Consulting.
Artykuły ukazały się na GLP. Bez informacji o tym, że powstały na prośbę Monsanto. Kiedy sprawa wyszła na jaw, wszyscy umyli ręce.

Warto też wspomnieć o osobie założyciela GLP – Jon Entine jest doświadczonym PR-owcem kontrowersyjnych branż i właścicielem firmy ESG Metrics, również od spraw wizerunkowych.

Pierwotna wersja GLP – nim strona skupiła się na modyfikacjach genetycznych – zawierała linki do innych zleceń Entine’a, z genetyką niezwiązanych. Jak działanie w obronie plastiku i bisfenolu A.
W zakładce Team na stronie była osoba współpracująca z ACSH, która założyła stronę Deniers for Hire (już nieaktywną), obsmarowującą z nazwiska różnych krytyków branży.

Entine miał zresztą jeszcze bliższe powiązania z ACSH. Brał dość aktywny udział w aferze z firmą Syngenta i ich herbicydem, atrazyną. Krytykował gazety piszące o sprawie, napisał książkę na temat rzekomej chemofobii Amerykanów. Pod względem treści zadziwiająco przypominała tajemniczą, nieznazwaną publikację, jaką kiedyś ACSH obiecało Syngencie.

Firma Entine’a, ESG Metrics, miała Monsanto na swojej liście klientów. Wyjaśniał, że kiedyś wykonali drobny projekt (za parę tysięcy dolarów) dla firmy vFluence, złożonej z byłych pracowników Monsanto (jeszcze o niej będzie). I że to tyle z „projektu dla Monsanto”.

Możemy siebie zapytać – czy w takim razie wskazanie całego koncernu jako klienta byłoby uczciwe? Ale zanim to zrobimy, możemy się również zapytać, czy ten tekst nie był po prostu wykrętem.

Cornell Alliance for Science

Od bardzo niedawna już bez Cornell, bo uniwersytet chyba zakończył współpracę. Ale póki trwała, była bardzo owocna dla firm korporolniczych.

Zacznijmy od kontrowersyjnego hormonu wzrostu dla krów, rBST, który Monsanto sprzedawało jako Posilac.
Wspominałem już o nim w swoim wpisie. Wiązała się z nim afera korupcyjna w Kanadzie oraz uciszanie dziennikarzy, pracowników agencji oraz firm oznaczających produkty jako wolne od hormonu.

Uczelnia opublikowała film na YouTubie, w którym pewien pracownik zakładu mleczarskiego wypowiada się pozytywnie na temat rBST. Mówi że nie ma ryzyka, nie potrzeba testów na obecność hormonu, a mleko jest identyczne z mlekiem zwykłych krów.

Byli też autorami petycji przeciw korzystaniu z prawa dostępu do informacji publicznej – którego użyła kiedyś między innymi pewna organizacja, ujawniając ich niejawną współpracę z branżą chemiczną.

W 2016 roku założyli powiązaną grupę, Hawaii Alliance for Science. Kilka osób z organizacji pisywało dla GLP. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych jej działań była walka z osobami próbującymi nieco uregulować testy pestycydów na Hawajach.
Jedna z osób z ruchu protestujących Hawajczyków pisze w gazecie uniwersyteckiej, że ludzie z CAS atakowali ich w mediach społecznościowych, podważając ich wiarygodność osobistą i zawodową.

Jednocześnie Alliance for Science, choć pozuje na bardzo naukową organizację, nie wydaje się zbyt otwarta na naukową falsyfikację.
Na jednej ze stron, linkowanej przez trójcę z YouTube’a, stwierdzają między innymi, że “debata na temat bezpieczeństwa GMO się skończyła”. Oczywiście z wynikiem dla nich korzystnym. Koniec, nie potrzeba dalszych badań, można się rozejść.

„Satyryk” Risk Monger

Właściciel bloga Risk Monger w istocie nazywa się David Zaruk. Szczególnie aktywnie działał po werdykcie IARC, tworząc liczne wpisy przeciwko niejakiemu Christopherowi Portierowi, jednemu z uczestników obrad. Oskarżał go o korupcję.

Czy miał podstawy czy nie, nie będę rozstrzygał (więcej pisałem w pierwszym wpisie o Monsanto). Ale na pewno posługiwał się dość konfrontacyjnym językiem i lubił wycieczki osobiste, nie tylko wobec Portiera.

Przykładem pewna rozmowa z Twittera, w której pisze o rzekomo nieuzasadnionym zwolnieniu naukowca-lobbysty.
Kiedy rozmówca próbuje mu odpowiedzieć, że ktoś chyba w tej sprawie mąci, Zaruk odpisuje tylko:

Karl you’re deranged.

Swojego stylu wypowiedzi broni na własnej stronie… Nazywając go satyrą:

Remarks made on this site and on the Risk-Monger Facebook and twitter pages are considered as satire under Belgian law.

Wcześniej, według jego CV, był z zawodu lobbystą promującym produkty branży chemicznej. Pracował dla firmy Burson-Marsteller, która odpowiadała za kwestie wizerunkowe różnych kontrowersyjnych branż. Swego czasu tytoniowej.

Ma też swoje skrywane powiązania z ACSH, a konkretniej z prezesem tej organizacji. Tenże prezes miał bowiem cały łańcuszek spółek i portali internetowych od naukowego prania brudnej reputacji:

Schemat pokazujący powiązania między trzema spółkami a siedmioma portalami internetowymi Hanka Campbella

Źródło: Twitter
(gdyby link do Nittera nie działał, można zmienić nitter.net na twitter.com).

Jedna z nich, Deniers for Hire, zajmowała się obsmarowywaniem osób przeciwnych korporacyjnym modelom biznesowym. Przedstawiali u siebie ich nazwiska oraz profil działalności. Sugerując, że ich sprzeciw wynikał z niechęci do nauki jako takiej.

Ale nas jeszcze bardziej ciekawi inna firma z tego parasola. Science 2.0. W jej zarządzie, oprócz Campbella, zasiadał właśnie Zaruk.

A żeby domknąć siatkę powiązań – zdarza mu się również pisywać na Genetic Literacy Project.

Agencja Ketchum i GMO Answers

GMO Answers to portal z pytaniami i odpowiedziami na temat GMO. Jak się okazało, był projektem agencji PR-owej Ketchum, pracującej dla Monsanto. Maile pokazują, jak współpracowali z pewnym naukowcem, Kevinem Foltą z Uniwersytetu Florydzkiego.

Współpraca opierała się czasem na tym, że podsyłali mu gotowy, opracowany przez siebie tekst odpowiedzi, pytając naukowca o zdanie i dopuszczając zmiany. Potem ten sam tekst pojawiał się na stronie, sygnowany jego twarzą. Klasyczny przypadek ghostwritingu.

Ketchum organizowało również wydarzenia w świecie realnym, takie jak spotkanie branży biotechnologicznej w Waszyngtonie (str. 59 PDF-a). Zaprosili tam między innymi Foltę. A także kilka organizacji, które z nazw wyglądają jak zrzeszenia rolników, a jednak wprost są nazwane organizacjami partnerskimi. Oraz znane nam już ACSH.

Pozostali

O innych wspomnę tylko krótko, bo nie odgrywali póki co większej roli w moich wpisach. Linkowały do nich pojedyncze komentarze analizowanej grupy z YouTube’a.

Biofortified to grupa, która szczególnie udzielała się na Hawajach, lobbując przeciw proponowanym przepisom, które narzuciłyby firmom biochemicznym wymóg publikowania dokładnych informacji i harmonogramów.

W 2016 roku kilka ich członkiń napisało artykuł opublikowany na platformie Medium, w którym nie ujawniają powiązań z grupą i przedstawiają się jako mamy-naukowcy, specjalnie wybierające żywność GMO.
Stał się on przyczynkiem do całkiem ciekawej dyskusji na forum HackerNews. A że HN ma sporo przenikliwych sceptyków, to „mamy” zostały dość szybko zdemaskowane.

Mamy również jeden link do Academics Review. Ta nazwa pojawia się w mailach, jakie wymienił szef firmy PR-owej vFluence z pracownikiem Monsanto. Pisał w nich o możliwościach rozwinięcia tego projektu:

we can (not via e-mail) get a clear picture of options for taking the Academic Review project and other opportunities forward.

A samo vFluence? Ich szef był kiedyś dyrektorem działu komunikacji w Monsanto. Jego firma współpracowała między innymi z ACSH oraz oficjalnymi organizacjami lobbystycznymi. Był też, wraz z Entine’em z GLP, współautorem serii artykułów w Huffington Post zniechęcających do oznaczania żywności modyfikowanej genetycznie.

Pamela Ronald pracowała na Uniwersytecie Kalifornijskim. Kojarzymy ją głównie z jednego z filmów najmocniej obleganych przez trójcę – TED Talka, na którym promuje rośliny GMO.
Ogólnie za wystąpienia dostawała pieniądze – od MonsantoBayera. Czy za to konkretne też – nie wiem, ale się domyślam.

Kiedyś była główną osobą odpowiedzialną za organizowanie na swojej uczelni kursu popularyzacji nauki. Pojawił się tam wianuszek ludzi związanych z Monsanto i GLP, a także Campbell, prezes ACSH. Wsparcie finansowe zapewniały duże koncerny.

Wspierała również dość aktywnie Entine’a z GLP, miała między innymi trafić do zarządu. Ale potem doszło do rozłamu i w 2018 roku napisała dość ostrego tweeta, o którego się pokłócili. Kazała się skreślić z listy.

Źródła

W sprawie takiej jak ta mocne źródła są szczególnie ważne. Dlatego oparłem się przede wszystkim na dokumentach źródłowych, takich jak firmowe maile. To informacje zdobyte oficjalnymi kanałami – przez wnioski o udzielenie informacji publicznej albo ujawnione w toku rozpraw sądowych.

Ale dla przejrzystości wskażę również strony, na których znalazłem omówienia tych dokumentów. Dzięki temu osoby zainteresowane tematem mogą poczytać o innych, podobnych sprawach. A zatem przedstawiam moje główne źródła:

  • Baum Hedlund Law – kancelaria reprezentująca osoby chore na chłoniaka nieziarniczego (rodzaj raka), które obwiniały produkty Monsanto za swoją chorobę.

    Niezależnie od tego, co myślimy o samym werdykcie, jedna rzecz wydaje się pewna – gdyby próbowali publikować nieprawdę, to szybko zostałoby to wykorzystane przeciwko nim w sądzie.
    Mają więc zachętę do tego, żeby gromadzić jak najwięcej potwierdzonych materiałów dowodowych. I to robią – dokumentów u nich pełno.

  • United States Right to Know – organizacja non-profit. Finansowana głównie przez Organic Consumers Association, więc warto zachować sceptycyzm, gdyby reklamowali ekożarcie :wink:

    Ale robią coś innego. Analizują wewnętrzne maile i inne dokumenty ukazujące machlojki branży rolniczej i spożywczej oraz amerykańskich agencji nadzoru. Ujawniają utajonych lobbystów.

    Po pierwszym wejściu na ich stronę obawiałem się że będzie spiskowo, widząc zakładkę o Billu G. Ale pozory mylą. Jest merytorycznie, w oparciu o dokumenty sądowe. Realna korupcja, a nie fantazyjne spiski.

    Nie są również jakimiś kontrmediami. Jeden z ich raportów był niedawno cytowany w artykule New York Timesa o zawodnej kontroli żywności. Jedna z głównych dziennikarek pracowała wcześniej dla Reutersa, a po opuszczeniu USRTK – dla Guardiana.

  • Disinformation Chronicle – strona na platformie Substack gromadząca przykłady korporacyjnej dezinformacji w różnych branżach.