Niedawno wybuchła fala wielkich rolniczych protestów. Na skalę całej Europy, również w Polsce.

W każdym kraju postulaty rolników są nieco inne, ale często sprzeciwiają się dwóm rzeczom. Jedna to planowane unijne przepisy nazywane zbiorczo Zielonym Ładem. Druga to wpuszczanie taniego zboża z Ukrainy, z którym nie da się konkurować cenowo.

W tym wpisie skupię się na sprawach wokół zboża. Które wydają się istotniejsze w polskiej sytuacji.

Protestujący uważają, że jeśli nie zacznie się dokładniej kontrolować zboża wjeżdżającego do kraju, to polskie rolnictwo czeka upadek.
Parę osób na różnych forach twierdzi z kolei, że rolnicy dali się podpuścić rosyjskiej propagandzie i powinni całkiem ustąpić.

Jak to często bywa, sprawa nie jest zero-jedynkowa. W tym wpisie spróbuję rozplątać i omówić różne wątki. Ugoszczę też na blogu nowe korporacje – zbożowe kolosy określane zbiorczo skrótem ABCD.

Oczywiście nie dysponuję żadnymi tajnymi informacjami. Będą tylko publiczne dane, nieco dedukcji i domysłów. Ale mam nadzieję, że pomogą dostrzec sens w chaosie.

Mapa świata, na której wyróżniono jaskrawszymi kolorami Ukrainę, Polskę i Cypr. Widać strzałki prowadzące z Ukrainy przez Polskę do tajemniczego konturu jakiejś postaci. Nad nimi jest ikona worków ze zbożem. Inna para strzałek prowadzi od Ukrainy, przez Cypr, do tej samej postaci. Jest nad nimi ikona pieniędzy

Źródła: Flaticon, Wikimedia, Imu z mangi One Piece. Przeróbki moje. Szczegóły pod koniec wpisu.

Spis treści

Obecne podziały

Zacznę od stanu na dziś. Rolnicy, przy wsparciu kilku branż, wyjechali na drogi w całej Polsce i blokują je w ramach protestu. Szczególnie gorąco jest na przejściach granicznych między Polską a Ukrainą.

Jakiś czas temu grupa polskich rolników zatrzymała jedną z ukraińskich ciężarówek i wysypała z niej zboże. Reakcje były mieszane.

Miejscowe oburzenie

Na podforum Ukraine, części wielkiego forum Reddit, zdarzenie wywołało głównie oburzenie. Pojawiły się głosy podpinające rolników – nie tylko polskich, ale również protestujących w innych krajach – pod skrajną prawicę albo marionetki Rosjan.

Niektórzy, nie rozumiejąc całej sytuacji, zaczęli dopytywać. Przetłumaczyłem na polski jedną taką wymianę komentarzy z Reddita.

North???????????????

Jeśli Polska naprawdę jest tak świadoma apetytu Rosjan na ich ziemie, to dlaczego ich przewoźnicy i rolnicy nie rozumieją politycznego wymiaru swoich czynów?

IT???????

Bo są aż tak głupi.

mm????

Są zdesperowani. Import niekontrolowanej żywności z Ukrainy odbiera im możliwość utrzymania. Nie mają jak konkurować, bo muszą spełniać unijne przepisy dotyczące żywności i zatrudnienia. Import żywności z Ukrainy oznacza bankructwo praktycznie całego sektora rolniczego w Polsce.

Swoją drogą komentujący od „po prostu głupich” zostawił w innych zakątkach Reddita kilkanaście innych komentarzy uderzających w rolników.

Odpowiedź zawierająca niuanse, przybliżająca perspektywę rolników, zebrała tylko kilka polubień. Odpowiedź „po prostu są głupi” – kilkanaście :roll_eyes:

Czy naprawdę sprawa jest tak prosta i oczywista, jak to niektórzy malują?

Krajowe poparcie

Rozkład polubień na pojedynczych forach nie mówi nic na temat ogólnych nastrojów społecznych. Żeby je zbadać, trzeba wyjść z banieczki, na przykład przez robienie sondaży.

Gazeta „Rzeczpospolita” pisze, że protesty rolników w jednym z sondaży poparło ponad 77% ankietowanych. 54,3% ankietowanych poparło je stanowczo.

Również w Belgii wyniki są zbliżone. W Regionie Flamandzkim protesty poparło w sondażu 79% mieszkańców, a poparcie wzrosło w porównaniu z badaniem majowym.

Czyżby cała Europa dała się zmanipulować?

Raczej nie. Portal fakenews.org, regularnie demaskujący propagandę, istotnie dostrzega działania Rosji w przypadku afery zbożowej. Ale jednocześnie zastrzega:

Emocje społeczne, jakie pojawiły się w związku ze sporem o zboże, są jak najbardziej zrozumiałe. Bardzo krytycznie do postępowania Kijowa podeszły nawet konta na portalach społecznościowych, jakie bardzo trudno podejrzewać o sympatie prorosyjskie (…).
O to, żeby jednak te emocje nie wygasły, będzie starała się dbać również rosyjska propaganda, która będzie „pomagać” politykom obu stron w eskalowaniu konfliktu.

Takie „pomaganie” istotnie jest w stylu Rosji i było widoczne również krótko po samej napaści na Ukrainę. Zamiast wymyślać bajki od zera – ubarwiali rzeczywiste problemy.

W przypadku tej sprawy dobrą pożywką może być dla nich na przykład jakość zboża.

Parę filmików z internetu, celowo bądź nie, podburza ludzi. Zawierają ujęcia na wagony pełne gnijącej kukurydzy. Niektórzy dopowiadają, że ma ona trafić na polskie stoły.

Tylko że to pewnie wagony z miejscowości Dorohusk. Stoją tam od dawna, bo zostały porzucone. Wbrew sugestiom raczej nie pojadą do żadnej przetwórni.

Obawy nie biorą się jednak znikąd. Najwyższa Izba Kontroli opublikowała oficjalny raport, w którym istotnie przyznają, że w niektórych próbkach znaleziono niedozwolone w Europie pestycydy, salmonellę, metale ciężkie.

A skąd wspomniane niższe ceny i (być może) niespełnianie norm? Żeby to dostrzec, przenieśmy się na moment na Ukrainę.

Strona ukraińska

W tym fragmencie pokażę, że pod względem obaw przed centralizacją polscy rolnicy mogliby się dogadać z Ukraińcami. Oni już to przeżywają u siebie.

Źródło

Sprawę niższych cen ukraińskich produktów przystępnie omawia rolnik Maciej R. na YouTubie. To filmik z końca 2022 roku, więc sprzed obecnej eskalacji.

Rozkradane skarby Ukrainy

Naturalnym skarbem Ukrainy są czarnoziemy – gleby o bardzo dobrej jakości, dzięki którym ma wielki potencjał rolniczy.

Jednocześnie nie są krajem Unii, przez co nie obowiązują ich restrykcje dotyczące stosowania niektórych środków chemicznych. Potencjalnie szkodliwych, ale pozwalających wycisnąć z upraw jeszcze więcej.
Są również krajem dość biednym, gdzie siła robocza jest tania.

W obliczu wymienionych czynników niejednej rolniczej korporacji mogły się zapalić dolary w oczach. „Dejcie mnie te pola! Wycisnę z nich zboże i sprzedam drogo na zachodzie”.

Żeby zapobiec takiemu zagarnięciu, ukraińscy politycy wprowadzili przepisy zakazujące bezpośredniej sprzedaży ziemi zagranicznym podmiotom. Tylko obywatele ukraińscy mogli handlować polami. Wbrew fake newsom.

Tylko czy to pomogło? Koncerny nadal mogłyby zdobyć te ziemie przez pośrednika – dogadać się z jakimś ukraińskim magnatem, żeby kupił ziemie we własnym imieniu, a potem albo im udostępnił, albo sprzedawał gotowe płody rolne. Pola nie będą ich formalną własnością, ale spiją całą śmietankę.

Co więcej, wielkie koncerny zbożowe nadużywają swojej władzy. Różne patologie przytaczają Wiadomości Rolnicze Polska, powołując się na artykuł z ukraińskiej strony zn.ua.

Artykuł zawiera na przykład informację o tym, że wielcy gracze potrafią solidarnie wstrzymywać się z kupnem zboża, żeby zdesperowani rolnicy sprzedali je po niższej cenie. Więksi zgarniają również lwią część dostaw z Unii, choć powinny trafiać do każdego.

Cypr – finansowy VPN?

Wiedząc, że duże połacie ziemi na Ukrainie są w rękach zagranicznych firm, można sobie zadać pytanie: „zagranicznych, czyli skąd dokładnie”?

Można znaleźć zestawienia pokazujące, ile hektarów ziemi mają różne ukraińskie megafirmy i z jakich krajów pochodzą ich spółki-matki. O ile informacja o powierzchni jest cenna, o tyle ta o krajach może rozczarować:

Lista największych firm posiadających ziemie na Ukrainie, wraz z powierzchnią oraz krajami pochodzenia spółek-matek. Są tu firmy: Kernel, UkrLandFarming, MHP, TNA Corporate, NCH Capital, PIF, Industrial Milk Company, Agroton, Astarta, Nibulon.

Źródło: film z kanału Bardowscy.
Samych danych nie weryfikowałem w ukraińskim odpowiedniku KRS-u, więc na razie proponuję podejść z rezerwą.

Powiedzmy, że może obecność USA i Arabii Saudyjskiej mówi coś istotniejszego. Tylko że pod względem powierzchni posiadanych gruntów bledną przy malutkim Cyprze czy Luksemburgu!

Nie wynika to z tego, że te drobne kraje są jakimiś potęgami rolniczymi. Są natomiast krajami, gdzie wielcy gracze często zakładają firmy. Z jednej strony ze względów podatkowych. Z drugiej strony – dla dyskrecji. O Luksemburgu się nie wypowiem, natomiast nie da się w prosty sposób ustalić, kto stoi za spółkami z Cypru.

Kiedy w świecie fizycznym jakiś podmiot dogada się z mocodawcą, że coś dla niego zdobędzie, ale zrobi wszystko we własnym imieniu, chroniąc tożsamość mocodawcy, to nazywa się go czasem słupem.

Z kolei w świecie cyfrowym wiele osób kojarzy coś takiego jak VPN. To również pośrednik, który „załatwia internetowe sprawy”, podając jedynie swój adres. A potem efekty tych działań przekazuje skrycie swojemu użytkownikowi.

Moim zdaniem Cypr można uznać za finansowego VPN-a. Albo słupa, jak kto woli.

Gdy widzimy, że spółki z tego kraju są w posiadaniu czegoś, to proponuję nie zapisywać tego w myślach na konto Cypru. Tylko zastanowić się: „kto jest po drugiej stronie?”.

Ciekawostka

Zainteresowani mogą poszukać na anglojęzycznych forach pod hasłem shell companies. Tak nazywa się oficjalnie spółki-pośredników, jakie tu opisałem. Uwaga, ten temat wciąga :wink:

Wybuch wojny

Skoro różni giganci tak prężnie (choć czasem dyskretnie) działali na Ukrainie, to zapewne wzburzyła ich bardzo rosyjska agresja?
Niekoniecznie. Jak można przeczytać w streszczeniu wywiadu ze „Zwierciadła Tygodnia” (źródło wyżej):

Stryżak nie szczędzi gorzkich słów pod adresem agrooligarchów i międzynarodowych koncernów gospodarujących na ukraińskiej ziemi.
– Wielcy nie bardzo martwili się o losy kraju na początku inwazji na pełną skalę. Część z nich rzeczywiście została okradziona, ale większość dogadała się z okupantem.

Realnym problemem dla zbożowych magnatów było natomiast zamknięcie szlaków przez Morze Czarne, którymi do tej pory płynęły ogromne transporty zboża.

Mieli nowe plony i chcieli je wyciągnąć z kraju ogarniętego wojną, żeby mieć coroczny zarobek. Problem w tym, że w przypadku wjazdu do Unii musieliby płacić cło. To takie zabezpieczenie rynków unijnych przed konkurencją (która, dzięki wspomnianym wcześniej czynnikom, miałaby przewagę).

Do ogółu społeczeństwa trafiła sentymentalna opowieść: „otwieramy granicę, żeby biedni rolnicy z Ukrainy mogli na czas dostarczyć żywność głodującym w Afryce”.

Uwaga

Nie wykluczam, że byli jacyś ukraińscy rolnicy, którzy oberwali przez utratę portów, a otwarcie drogi lądowej było dla nich wybawieniem. Natomiast wywiad ze Stryżakiem sugerowałby, że to giganci mieli najwięcej do zyskania.

Równocześnie zadziała się jakaś magia na poziomie politycznym. Nie będę nawet próbował jej zrozumieć. W każdym razie cła zostały zniesione, zboże mogło przekraczać granice bez dodatkowych opłat. Również te polskie.

Strona polska

Duże firmy, mające już swoje wpływy na Ukrainie, zapewne tylko na to czekały. Po prostu zaczęły ściągać zboże od „swoich” ze wschodniej strony, tak jakby je przesypywały z prawej ręki do lewej.

Ale oprócz nich uaktywniło się trochę firm polskich, które wyczuły okazję. Cła były zniesione dla wszystkich, więc od teraz mogli zamawiać zboże ukraińskie.

Skumulowany efekt tego wszystkiego? Jak podsumowuje Najwyższa Izba Kontroli w listopadzie 2023 roku:

gigantyczny wzrost – import samej pszenicy z Ukrainy do Polski wzrósł rok do roku o blisko 17 tysięcy procent, a kukurydzy nawet o prawie 30 tysięcy procent. W ciągu 16 miesięcy 541 firm sprowadziło łącznie 4,3 mln ton zbóż i roślin oleistych o wartości 6,2 mld zł

Ostatecznie rząd nałożył jesienią embargo, zakazując dalszego wwożenia zboża (za wyjątkiem tranzytu, czyli przejazdu przez kraj z zaplombowanym ładunkiem). Stało się to obiektem politycznych napięć między Polską a Ukrainą.

Źródło

Kwestie wokół importu wyjaśnia przystępnie artykuł Onetu. Nawet jeśli ktoś nie przepada za ich bardziej opiniotwórczymi artykułami, to w tym znajdzie same fakty i źródła.

Kwestia zboża technicznego i jakości

I tutaj ważny fakt – zniesienie ceł nie oznaczało zniesienia kontroli. Było tylko jednym z elementów układanki. Ale, z tego co rozumiem, zboże nadal było poddawane testom, co doprowadziło do korków na granicy.

I tu zadziałały kolejne polityczne czary, bo nagle się odkorkowało. Niektórzy mogli łatwo przejeżdżać, omijając wszelkie kontrole, jeśli stwierdzili że wiozą zboże techniczne.

Nazwa brzmi groźnie, prawda? Intuicyjnie można pomyśleć: „coś tak podłego, że nadaje się tylko na jakiś smar do maszyn”.

A tymczasem rzeczywistość jest bardziej zagmatwana. To pojęcie nie odnosi się do jakości – jest po prostu słowem-kluczem dającym przejazd bez kontroli.

Kontrolerzy NIK stwierdzili, że zadeklarowanie zboża o przeznaczeniu technicznym skutkowało odstąpieniem przez Inspekcje: Ochrony Roślin i Nasiennictwa, Weterynaryjną, Sanitarną oraz Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych od przeprowadzenia granicznej kontroli tego towaru

Źródło: strona Najwyższej Izby Kontroli.

Jeśli coś wjechało jako zboże techniczne, to znaczy że było jakości X – całkiem nieznanej, bo niesprawdzonej. Mogło być dobre, mogło być śmieciem.
W najgorszym możliwym scenariuszu:

  • ktoś z Polski zamówił zboże z Ukrainy, które nie spełniałoby norm,
  • zboże wjechało jako techniczne, więc bez kontroli,
  • trafiło do dalszej obróbki,
  • trafiło na talerze.

Możliwe natomiast, że to scenariusz wcale nie taki częsty, że jakość częściej była dobra. Mam nadzieję. Ale kiedy opinia publiczna usłyszała o zbożu technicznym, to się oburzyła.

Ciekawostka

Można spojrzeć na Google Trends (pokazujące względną popularność wyszukań) i zobaczyć, że popularność frazy zboże techniczne była niska poza momentem przebicia się do wiadomości.
Może to potwierdzać, że nie jest to stałe pojęcie branżowe i że powstało na potrzeby konkretnej sytuacji. Wykres dla zboże paszowe ma dużo więcej skoków zainteresowania.

Wykres ze strony Google trends dla hasła zboże techniczne, widać pojedynczy skok zainteresowania mierzony liczbą wyszukań

Listy firm importujących zboże

W związku z dużym oburzeniem społecznym nowa minister rolnictwa opublikowała w listopadzie 2023 roku listę firm, które sprowadzały zboże z Ukrainy.

Liście zarzucano swoiste niechlujstwo, bo były tam jedynie nazwy i adresy. Do tego niektóre nazwy powtarzały się wielokrotnie.

Tylko czy te duplikaty na pewno są wadą?
Jeśli firmę wpisywano na listę za każdym razem, kiedy zboże dla niej przekraczało granicę, to liczba powtórzonych wpisów mogłaby wręcz ujawnić, jak często ta firma coś sprowadzała. Byłaby to całkiem cenna informacja.

Później pojawiła się również druga lista. Tym razem już bez duplikatów. Za to z informacją, ile łącznie zapłaciła dana firma za towary z Ukrainy.

Ludzie szybko wzięli się do roboty, znajdując na liście swoje okoliczne firmy. Zaczęli też wystawiać negatywne recenzje. A Google zaczął je kasować.

Komunikat od Google mówiący, że treść nie została opublikowana, bo narusza zasady fałszywego zaangażowania

Ciekawostka

Listę z łącznymi kwotami zakupu można też uzupełnić informacjami z KRS-u i publicznej wyszukiwarki sprawozdań finansowych.
Zrobił to Karol O., analityk rynkowy. Uzupełnił dane, ujawniając zyski wybranych firm w latach kryzysu zbożowego.
Poza tym naświetlił parę ciekawych faktów. Jak ten, że niektóre spółki założono krótko przed samym kryzysem. A część z nich nie złożyła obowiązkowych sprawozdań finansowych.

Obawiam się jednak, że osoby czytające listę mogą wpaść w podobną pułapkę jak wcześniej, przy rzekomych „hektarach w rękach Cypru”. Sporo firm z listy to pośrednicy, którzy zamawiają zboże na siebie, a potem przekazują je dalej.

Firmy lokalne zostawię ludziom siedzącym w mediach społecznościowych. Sam spojrzę natomiast na te, które przekierowują zbożowy ruch dalej, do tajemniczych rąk.

Złote Ziarno – zbożowy VPN?

Złote Ziarno Sp. z o.o. to numer jeden na liście. Importowali do Polski zboża za ponad 560 milionów złotych!

Logo firmy Złote Ziarno, ukazujące dwa kłosy

Źródło: oficjalna strona Złotego Ziarna.

Jak pisze o nich Najwyższa Izba Kontroli:

Największą ilość zboża i rzepaku, tj. 0,5 mln ton o wartości 0,6 mld zł sprowadziła firma zajmująca się przeładunkiem i sprzedażą produktów rolnych

Przeładunek i sprzedaż. Jeśli brali na siebie, ale przekazywali dalej, to można powiedzieć, że Złote Ziarno to swego rodzaju zbożowy VPN między wschodem a zachodem.

Mapa pokazująca Polskę i Ukrainę. Strzałka z Ukrainy prowadzi na teren Polski, kończy się na symbolu Złotego Ziarna. Od niego odchodzi kolejna strzałka, prowadząca do konturu tajemniczej postaci

Więcej na temat ich działalności ujawnia film z 2016 roku, z ich kanału na YouTubie, w którym opisują swój terminal kolejowy.

Zboże przyjeżdża do nich pociągami, a oni je przeładowują lub magazynują w ogromnych silosach (metalowych zbiornikach).
Tylko że według filmu ich silosy mogą pomieścić do 44 000 ton. Według raportu NIK przyjęli ponad 10 razy więcej. Wniosek? Nie trzymają tego na czarną godzinę. Ktoś na bieżąco odbierał od nich zboże.

I, jak to przy VPN-ach, pojawia się odwieczne pytanie. Kto to był?
Pewne poszlaki zawiera wspomniany filmik. Moją uwagę zwróciły dwie rzeczy:

  • odjeżdżająca ciężarówka firmy Cedrob (1:48).
  • narrator wprost mówi, że współpracują z wielkimi spółkami z Ukrainy, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Holandii oraz innych państw.

Cedrob jest na liście importerów we własnym imieniu (jako CEDROB S.A.; na siódmym miejscu, ściągnął zboża za prawie 145 milionów).
Oczywiście niewykluczone, że ponadto wzięli coś przez ZZ. Ale postanowiłem trzymać się tropu wielkich zachodnich spółek, zaufanych partnerów Ziarna. Bo opis z filmu zadziwiająco dobrze pasuje do kilku największych graczy.

Strona zachodnia – spółki ABCD

Czytając o różnych spółkach handlujących zbożem, dowiedziałem się, że ta branża ma swoich magnatów. Wszyscy są na liście firm importujących zboże z Ukrainy. Choć czasem za zadziwiająco niskie kwoty.

Tak jak w kwestiach cyfrowych wyróżniało się kiedyś FAANG (od pierwszych liter: Facebook, Apple, Amazon, Netflix, Google), tak w przypadku handlu zbożem rynkiem trzęsie ABCD:

  • Archer Daniels Midland,
  • Bunge,
  • Cargill,
  • Louis Dreyfus.

Kontrolują łącznie nawet do 90% rynku zbożowego, a to tylko jedna z gałęzi, w jakich działają. Mimo to zadziwiająco mało osób o nich słyszało. W dyskusji na temat jednej z tych korporacji na forum HackerNews ktoś streszcza je w następujący sposób:

Jest taka świetna książka z lat 70., Merchants of Grain [ang. „Handlarze zbożem”], opisująca tajemnicze megafirmy żywnościowe. (…). Koncerny paliwowe mogą się przy nich schować.

Tłumaczenia komentarzy moje.

Ktoś inny dopowiada:

tylko jedna z tych firm (Bunge) jest publicznie notowana, więc dużo rzeczy dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Największa z nich to Cargill.

Z tym publicznym notowaniem chodzi o to, że nie ma ich na giełdzie, w przeciwieństwie do wielu innych gigantów. Ma to swoje wady, ale daje im ogromną korzyść – mniejszy obowiązek przejrzystości.

Pod względem „niegiełdowości” i wieloletniej obecności na rynku bardzo przypominają Bechtela. Był on bardzo blisko amerykańskich polityków i dostawał dzięki temu lukratywne kontrakty, o jakich zwykłe firmy mogły pomarzyć.
Czy zbożowi giganci też mają takie przywileje? Nie wiem.

Często działają w tych samych miejscach, dzieląc między siebie rynki. Cała czwórka odpowiada między innymi za masowe wycinki lasów w Ameryce Południowej.

Wszystkich dotyczył również ten sam skandal z unikaniem podatków w Argentynie. Korzystali z firm-wydmuszek (znowu: czegoś w rodzaju finansowych VPN-ów), żeby ukryć swoje prawdziwe zyski.

Archer Daniels Midland

Firma amerykańska z Chicago. Wielobranżowi, jak każde wielkie korpo. Ale wyróżniają się jako magnaci od kukurydzy i etanolu.

Lobbują za dużymi dopłatami do upraw kukurydzy w USA, żeby więcej rolników się nią zajmowało. Naciskają też na to, żeby etanol był stałym składnikiem paliw.
Po czym ustawiają się pomiędzy. Od rolników otrzymują kukurydzę, pozyskują z niej etanol, sprzedają go koncernom paliwowym.

Branża etanolu kukurydzianego nie istniałaby bez miliardów dolarów dopłat rządowych i tworzenia sztucznego rynku

Stale pojawiają się głosy, że cały ten system jest niewydajny, że mógłby być lepszy. Ale ADM-owi się podoba, a politycy lubią ADM-a. Więc nic się nie zmienia.

Niedawno podczas kontroli znaleziono nieprawidłowości w finansach ich działu żywnościowego (konkretniej: roślinnych zamienników mięsa). W związku z tym zwolnił się dyrektor finansowy.

Wątki ukraińskie? Jak najbardziej! W 2013 roku zostali ukarani w USA za to, że ich ukraińską filię złapano na wręczaniu łapówek.

We własnym imieniu, jako ADM Direct Polska Sp. z o.o., importowali zboża za 26 811 841 zł. Są na 38. miejscu.

Bunge i Viterra

Viterra jest spółką z Kanady. Dużą. Więc, choć nie mam pewności, idealnie by pasowała do grupy klientów opisywanych w filmiku Złotego Ziarna.

Ciemne strony? Jak podaje szwajcarska organizacja Public Eye, Viterra spośród wszystkich koncernów zbożowych posiada największe aktywa w Rosji i prowadzi tam terminal wespół z rosyjskim bankiem objętym sankcjami.

A czemu podpinam ją pod literkę B? Bo niedawno ogłosiła swoje połączenie z jednym z abecadeł, firmą Bunge. Pochodzącą ze Szwajcarii, ale zakwaterowaną w USA.

Jeśli chodzi o wartość zboża, jakie sprowadzili z Ukrainy do Polski:

  • Viterra – 496 787 250 zł,
  • Bunge – 69 372 402 zł.

Skoro mają się połączyć, to proponuję traktować je jak jedną korporację. Po zsumowaniu wyników okazałoby się, że zapłaciły za zboże z Ukrainy łącznie 566 milionów złotych – byliby wówczas największym importerem, przebijającym Złote Ziarno.

Cargill

Największa prywatna spółka z USA. W raporcie organizacji Mighty Earth z 2019 roku nazwani ponadto „najgorszą firmą na świecie” ze względu na skalę dewastacji, jakiej się dopuścili.

Pod pewnym względem przypominają Cloudflare z cyfrowego świata.
Mało który człowiek spoza branży o nich słyszał. A tymczasem są wszechobecni. Tak jak Cloudflare stoi często między internautami a odwiedzanymi stronami, tak Cargill stoi między rolnictwem a firmami spożywczymi. Nie znajdzie się ich na etykietach, bo nie podaje się na nich pośredników.

Po wybuchu wojny Cargill ogłosił, że ogranicza inwestycje w Rosji, ale nadal będzie w niej działał. Jak stwierdzili górnolotnie:

żywność jest podstawowym prawem człowieka i nigdy nie powinna zostać użyta jako broń

Ktoś ponadto wrzucił na Reddita informację, że nie wycofują się, bo muszą tworzyć w Rosji produkty dla niemowląt. Paru reddiciarzy się wzruszyło. „Ujujuj, jaka szlachetna firma”.

Na liście importerów Cargill jest dopiero na 87. miejscu, importował zboża za nieco ponad 8 mln zł.

Uwzględniając ich faktyczną potęgę, spośród firm ABCD mieliby największą rozbieżność między rozmiarem firmy a wielkością zamówienia. O ile to faktycznie wszystko, co ściągnęli przez Polskę.

Ciekawostka

Zakład Cargilla w Bielanach Wrocławskich leży przy ulicy MacMillan 1.
MacMillanowie to drugi z rodów (po samych Cargillach), które od wielu lat są właścicielami koncernu.
Sam adres znalazłem w pliku PDF, który znajdował się na stronie Stowarzyszenia Pszczelarzy Polanka i zawierał ofertę Cargilla dotyczącą syropów cukrowych. Być może karmią nimi pszczoły?

Louis Dreyfus

To z kolei firma pochodząca z Francji, ale zakwaterowana w Holandii, w Amsterdamie. W związku z tym również pasowałaby do profilu klientów wymienionych w filmie Złotego Ziarna.

Nie znalazłem zbyt wielu skandali stricte związanych z nimi, ale zwykle solidarnie brali udział w tym co reszta. Czyli wylesianie, drapieżna gospodarka, manipulacja cenami, te sprawy.

Ponadto parę firm, w tym Viterra, złożyło przeciw nim pozew, w którym oskarżają ich o manipulację rynkiem i sztuczne napompowanie cen bawełny w 2011 roku.

Z Ukrainy we własnym imieniu (Louis Dreyfus Company Polska Sp. z o.o.) importowali zboża za 38 771 382 zł, są na miejscu 29.

Podsumowanie wątku

Widać, że wszystkie firmy ABCD mają swoje za uszami. Jestem jednocześnie pod wrażeniem ich tajemniczości.

Nawet całkiem losowi ludzie wiedzą, że Facebook i Google zbierają dane. O niektórych kontrowersyjnych korporacjach (jak Monsanto/Bayer, Johnson & Johnson, Nestlé, firmy paliwowe) wspominają znane media. A wielką zbożową czwórkę poznałem względnie niedawno.

Ciężko mi stwierdzić, czy dopuścili się tego, czego najbardziej boi się teraz przeciętny Polak – ściągnięcia popsutego zboża i zrobienia z niego żywności. Obstawiałbym, że niekoniecznie. To duże ryzyko, a oni lubią ciszę.

Tym niemniej: lista wprost pokazuje, że te firmy ściągały zboże do Polski, również we własnym imieniu. Publiczne dane pokazują, że mają swoje wpływy i zaufane źródła na Ukrainie. Mają długą historię działań na wielką skalę.

Nie zdziwiłbym się, gdyby miały istotny wpływ na rozluźnienie kontroli granicznej.
A kiedy już raz nastąpiło rozszczelnienie, to drobni też się rzucili na okazję, powiększając ogólny chaos. Na końcu wkroczyły rosyjskie trolle, promując wojenkę polsko-polską.

Tak to wszystko widzę. Ale nie gwarantuję, że mam dobry wzrok.

Porada

Osoby zainteresowane różnymi powiązaniami między wschodem a zachodem mogą brać nazwy spółek po stronie ukraińskiej oraz te po zachodniej i wpisywać je do wyszukiwarki w różnych kombinacjach. Coś zapewne wyskoczy.
Sam przykładowo znalazłem dokument sądowy wspominający mimochodem, że Cargill nabył 5% udziałów w UkrLandFarming, który według grafiki byłby cypryjski.
Wyskoczyło to po wpisaniu: "tna corporate" "cargill".

Przemyślenia na koniec

Cała sytuacja jest chaotyczna i ma wiele wątków, nie będzie łatwa do rozwiązania. Osobiście sugerowałbym, żeby:

  • Nie pozwolić, żeby na fali złych nastrojów propaganda rosyjska przepchała ogólną niechęć do Ukrainy.

    Działania różnych cwaniaków, przemytników, biznesiarzy i korporacyjnych psycholi nie są głosem zwykłych Ukraińców. Jak pokazuje choćby artykuł na początku, ich rolnicy też obrywają przez korporatyzację. Tak jak polscy.

  • Nie nastawiać się przeciw polskim rolnikom.

    Psucie rynku przez produkty, z którymi nie da się konkurować cenowo, to realne zagrożenie. Jeśli padną drobni rolnicy, to w ich miejsce wejdą megafarmy.
    A jeśli ktokolwiek zbliży się do monopolu (albo oligopolu) w produkcji żywności, to czeka nas przerażająca, wręcz cyberpunkowa perspektywa.

  • …Ale nie łykać całego pakietu rolniczych postulatów.

    Niektórzy nawołują nie tylko do kontroli ziarna, ale też do osłabienia unijnych przepisów uderzających w pestycydy. A to bardzo na rękę firmom od chemii rolniczej, które już opisałem na blogu. To Bayer, BASF, Syngenta.

    Nawet jeśli pierwsze lata z produktami tych firm są korzystne, to na dłuższą metę zależność od nich może być pułapką. W USA sprzedają zaprawę neonikotynoidową, podejrzewaną o osłabianie zapylaczy i szkodzenie plonom na dłuższą metę. Sprzedawali też rośliny odporne na dikambę, która odlatuje i ubija uprawy sąsiadów.

  • Dokładniej zbadać szlaki, jakimi przechodziło zboże.

    W szczególności: podać do publicznej wiadomości, kim byli odbiorcy końcowi. Droga nie kończy się na zbożowych VPN-ach, pod koniec łańcuszka jest ktoś inny.

  • Mocniej prześwietlić rolę firm ABCD w różnych sytuacjach na świecie.
    Lubią być tajemnicze? To warto jak najgłośniej o nich mówić :smiling_imp:

A co by się stało, gdyby udało się ustalić jakiegoś giganta, odbiorcę końcowego zboża?

Tu niestety mam smutną historię. Wiedząc o tym, że sieć Biedronka bierze aktywny udział w imporcie z Ukrainy, rolnicy zapowiedzieli blokadę ich centrum dystrybucyjnego.

Próbowali zorganizować ją legalnie, zdobywając zgodę wójta. Koncern powiedział, że w przypadku blokady poniósłby duże straty. Zatem wójt nie udzielił zgody. Rolnicy zwrócili się do sądu, sąd poparł decyzję wójta. Blokady nie było.

Możesz się sprzeciwiać. Dopóki korporacja nie powie, że nie możesz.

Źródła

Grafiki oraz ikony użyte na schematach: