Cyfrowy feudalizm

„Cyfrowy feudalizm” to moja seria o centralizacji i monopolach.

Nowinki techniczne dają nam coraz więcej możliwości. Szybką komunikację, synchronizację między urządzeniami, docieranie do dużych grup odbiorców.

Jest tylko jedno „ale”. Firmy oferujące te wszystkie możliwości często nie lubią tradycyjnej wymianki: „produkt za pieniądze, na zawsze”. Wolą subskrypcje, żeby uczynić z nas stałe źródło dochodów. Ewentualnie żłopanie naszych danych. A cały produkt trzymają po swojej stronie.

Taki model biznesowy, w połączeniu z innymi zjawiskami – ograniczaniem dostępu do wiedzy, szyfrowaniem treści, stosowaniem zamkniętych standardów – bardzo osłabia pozycję współczesnych klientów. Stopniowo, kuszeni obietnicami wygody, przyzwyczajamy się do zależności od dużych platform.

Był już kiedyś, w średniowieczu, system oparty na możnowładcach i chłopstwie zamieszkującym na ich ziemiach. Feudalizm. Choć tych drugich było znacznie więcej, mieli słabą pozycję do negocjacji. Bo to władcy mieli infrastrukturę, a chłopi tylko pożyczali.

Obecnie mamy całkiem dużo. W sensie dóbr fizycznych. Ale jeśli internet nadal będą zagarniać zamknięte platformy, to możemy obudzić się w świecie, w którym jesteśmy zdani na ich łaskę.

W tej serii zobaczymy przykłady tego, w jaki sposób dajemy się wpychać w taką zależność. A przy okazji różne absurdy współczesności:

Zapraszam! Zwariowany remake średniowiecza już czeka.

Wpisy z tej serii

EduVulcan i zależność od cyfrowych dzienniczków

Trusted computing i cyfrowe kajdany

CrowdStrike 2024. Pogrom korporacyjnych Windowsów

Afera wokół XZ. Próba zaminowania cyfrowego świata

Uśmiechnij się! Albo algorytm będzie zły

John Deere. Kiedy to traktor kieruje tobą

Historia żółtej kropeczki. Gdy drukarka jest szpiegiem

Intel Management Engine

McDonald's i jego maszyny

“You'll own nothing” 2 – fakty

“You'll own nothing” 1 – mity